Waleczny Karolek
Z licznym ranami szarpanymi borsuk trafił do zbawiennej lecznicy Ada w Przemyślu. Natychmiast został „ochrzczony” i przybrał imię Karolek, bo jak twierdzą pracownicy nazwane zwierzęta szybciej powracają do zdrowia.
Historia Karolka jest zadziwiająca. Borsuki nie zapadają w sen zimowy, tylko w śpiączkę, która jest przerywana cieplejszymi dniami odwilży. Kiedy styczniowej nocy wyszedł z nory by zaspokoić pragnienie, dopadły go bezpańskie psy i dotkliwie pogryzły. Borsuk należy do bardzo silnych, mocnych jak również i walecznych zwierząt. W trakcie ataku stroszy swą sierść przez co staje się dwukrotnie większy. W tym przypadku nie miał szans. Jedynie zdołał wyrwać się spod kłów swoich oprawców. Uciekając w popłochu wpadł do kanału pod potężnymi silosami w gospodarstwie rolnika ze Stubna pod Przemyślem. Nie mógł się stamtąd samodzielnie wydostać, gdyż kanał miał półtora metra wysokości, ale tylko dzięki tej ucieczce uszedł z życiem. Nocną szamotaninę usłyszał gospodarz i wybiegł na pomoc. Pojękiwania Karolka zaprowadziły go do borsuczej pułapki. Roztropny gospodarz na szczęście nie podjął się samodzielnego wyciągania ofiary. Miał świadomość, że ranny i rozwścieczony borsuk znany jest ze swojej waleczności. W obronie własnej może dotkliwie poranić. Może być też nosicielem chorób zakaźnych jak np. wścieklizny. Użyczając schronienia, rzucił mu siano i pożywienie, a wczesnym rankiem zawiadomił niezawodny w takich sytuacjach Ośrodek Zwierząt Chronionych w Przemyślu.
Konieczne było znieczulenie borsuka mówi lekarz weterynarii, a zarazem wiceprezes ośrodka dr Jakub Kotowicz. Była to dosyć bliska odległość, więc obyło się bez pneumatycznej strzelby. Zastosowaliśmy dmuchawkę. Siłą płuc wystrzeliliśmy rakietkę z środkiem usypiającym. Jest to zarówno dla lekarza jak i zwierzęcia najbezpieczniejsza forma interwencji. Zwierzak bezpiecznie wchodzi w sen narkotyczny na godzinkę. Nie odczuwa bólu i stresu.
Po 10 minutach , kiedy borsuk smacznie spał weterynarze mogli wejść do betonowego dołu i spokojnie wyciągnąć borsuka. Natychmiast opatrzyli rany i przetransportowali do rehabilitacyjnego ośrodka.
Mamy opracowane procedury przy takich zdarzeniach mówi dr Jakub Kotowicz Pobieramy krew i dokonujemy całościowej diagnostyki obrazowej. Wówczas mamy pełny stan kliniczny zwierzęcia. Borsuk miał rozległą ranę szarpaną w okolicy lewego pośladka, którą dokładnie oczyściliśmy i opracowaliśmy chirurgicznie.
Gdyby nie fachowa interwencja zarówno ze strony gospodarza jak i zawsze oddanych lekarzy z Przemyśla, Karolka czekałaby śmierć.
Kiedy zatem Karolek powróci do swojej borsuczej rodzinki , bo jak wiemy te zwierzęta najczęściej żyją stadnie, czasami po dwie trzy rodziny w jednym podziemnym labiryncie?
Rany muszą się goić pod naszą kontrolą, mówi dr Jakub Kotowicz, Karolek ma ustawioną dietę, która jest dostosowana pod względem odżywczym jak i rehabilitacyjnym. Dostaje odpowiednio zbilansowane energetycznie dawki. Dbamy najlepiej jak tylko potrafimy. Obecnie już nie ma zagrożenia życia , ale wypuszczenie borsuka tej zimy jest niemożliwe. On nie ma tylu zapasów energetycznych, aby ponownie zapaść w tzw. hibernację. Kiedy tylko zagoi się rana, a jego towarzysze będą się budzić ze snu, Karolek z początkiem wiosny powróci do swojego rodzinnego środowiska.
Historia jak jedna z wielu. Dotyczy wszystkich dzikich zwierząt które trafiają do przemyskiego ośrodka. Jego praca ma na celu zmaksymalizowanie szans zwierząt, aby z powrotem wracały do naturalnego środowiska .
I państwo możecie zapytać o zdrowie Karolka . Na portalu społecznościowym jest profil, na którym pracownicy ośrodka chętnie odpowiedzą na Państwa pytania.
Można też wspomóc wszystkie chore zwierzęta przekazując 1% podatku na cele Ośrodka. Jak dowiedziałam się, praktyka pomocy i rehabilitacji zwierząt chronionych prowadzona jest społecznie za co Was panowie Doktorzy bardzo kochamy.