11 jeźdźców z Polski pod czujnym okiem Stanisława Myślińskiego dosiadającego dostojnego ogiera Saracena, uczestniczyło w jesiennym przepędzie koni huculskich. Przepędy to już zanikający obraz polskiego jeździectwa z uwagi na stacjonarny charakter większości stadnin. Takie piękne wydarzenia mają jeszcze miejsce w Bieszczadach. Kultywuje je rodzina Hanny i Stanisława Myślińskich w Stadninie Konia Huculskiego „Tabun” w Polanie. Przepędy koni odbywają się 2 razy do roku; wiosną i jesienią. Pędzono kilka stad dorosłych i młodych koni,/ najmłodszy źrebaczek miał zaledwie dwa dni/ , a także wałachy i klacze. Zwierzęta wracały z letnich pastwisk do zimowych stanowisk, gdzie zgromadzono zapasy kiszonki i paszy. Trasa wiodła malowniczymi grzbietami wzgórz wokół Polany, Moklika, Krywego i Czarnej. Najatrakcyjniejsze okazały się wąwozy i potoki. Jeźdźcy dosiadali konie na oklep. Przepęd w Bieszczadach jest nie lada gratką nawet dla wprawionych koniarzy ze względu na duże przewyższenia terenu. Dowody uznania należą się dla najmłodszej amazonki, 13- letniej Julii Musiałowskiej z Ustrzyk Górnych. Dzielnie przejechała całą trasę bez upadku w przeciwieństwie do swoich koleżanek i kolegów ze stolicy, spadających z koni jak przysłowiowe „gruszki”.
Jeźdźcy po trzech dniach wielkich zmagań, z pełnym bagażem wrażeń szczęśliwie zakończyli jesienny przepęd koni huculskich w Bieszczadach. Dumni ze swoich dokonań, umawiali się już na wiosenny rajd.